Opisów i relacji spektakularnych wypraw na koniec świata, jest na forum sporo. A ja ,trochę na przekór opiszę nasz wczorajszy wypad na jednodniówkę do woj. Świętokrzyskiego.
:D Niby niedaleko. Ledwo niecałe 200 km od nas, ale rejon nam nieznany. Nigdy np w Kielcach nie byłem.
:roll: Wszędzie w Europie upały, tłok, wysokie ceny , więc jeździmy sobie po Polsce czekając na jesień i zimę. Wtedy ruszymy jak co roku gdzieś dalej.
;) A póki co... Wstajemy wcześnie rano i przez Siewierz , Zawiercie jedziemy w stronę Kielc. Plan mam ułożony tak sobie. Jak zawsze prowizorka. Tylko wejście do jaskini Raj klepnięte wcześniej, bo tam " z marszu" nie wejdziemy. Pierwszy przystanek w Jędrzejowie. Jest tam meeega ciekawe muzeum zegarów. Jedne z 3 na świecie !
Oglądamy kilkanaście zegarów słonecznych + sporo innych czasomierzy i po ok godzince ruszamy dalej. Na S 7 [ obecnie w budowie, ale da się jechać] i po 20-30 minutach jesteśmy w Chęcinach. Oczywiście naszym celem jest Zamek Królewski.
Oglądamy, wdrapujemy się na jedną z trzech wież. Podziwiamy wspaniałą panoramę Gór Świętokrzyskich i dalej w drogę. Jedziemy do Zagnańska na spotkanie z najstarszym dębem w Polsce[ 700-1000 lat] słynnym " Bartkiem".
Pierwszy raz w życiu widzimy go na własne oczy. Robi wrażenie. Potężne drzewo o obwodzie pnia ponad 13 metrów. Biedny "staruszek" podparty wieloma podporami, ale trzyma się dzielnie.
:) Ciągle zielony. Ale czas goni. Lecimy [ jedziemy] dalej. Do stolicy regionu , Kielc. Parkujemy blisko rynku. Spacerujemy po centrum. Kawka. lody [pyszne, ]. Całkiem przyjemne miasto. Niestety mamy tylko ok godziny na zwiedzanie , bo trzeba jechać dalej. Do głównego punku naszego wyjazdu, jaskini " Raj".
Bilety trzeba kupić przez internet minimum 4 dni wcześniej , na konkretną godzinę. W przypadku spóźnienia przepadają. Koszt 25 zł od osoby. Grupy max 15 osobowe wchodzą co 15 minut. W kasie są dostępne tylko bilety , jak ktoś nie dotrze. Czyli bez rezerwacji raczej nie wejdziemy. Jaskinia bardzo ładna , chociaż niewielka. W cenie biletu jest jeszcze tzw "centrum Neandertalczyka" ,ok 250 metrów od jaskini , na parkingu. I z tym ostatnim miejscem wiąże się zdarzenie wspomniane w tytule, czyli "o ludzkiej uczciwości".
:D Pakujemy się po wszystkich atrakcjach do samochodu, żeby udać się w drogę powrotną. Wszyscy zadowoleni, pełni wrażeń. Tylko nagle nasz 13 letni syn [ dzielny towarzysz podróży dalekich i bliskich] posmutniał. Ponad godzinę temu 250 metrów od parkingu zostawił na stole przy wejściu do jaskini swój ulubiony aparat fotograficzny. Canon za ok 1000 zł. Miał go ledwo parę tygodni. Był to prezent urodzinowy. Oczywiście ciśnienie mi się podniosło. No tak.. Już po aparacie. Pełno ludzi tam było. Ponad godzina już minęła. Jednak dla świętego spokoju i bez przekonania wracamy te 250 m do kasy. Pytamy o aparat foto. "Tak jest. Pewna pani go tu przyniosła, bo znalazła , a nie wiedziała czyja to własność. " Odpowiada kasjerka.
;)
Czyli są jeszcze porządni ludzie na tym świecie.
8-)
Chłopak szczęśliwy. A jeśli ta pani czyta jakimś cudem to forum , to chcę jej tą drogą serdecznie podziękować za uczciwość.
Jest już po winobraniu. Przemili gospodarze.. i tyle. Zwiedzanie winnicy bardzo słabe, podobnie degustacja - po 200 ml wina na głowę (pobyt z groupona). Nie polecam.Pokoje średnie, łazienka na dwa pokoje, do dyspozycji obszerny salon, weranda i aneks kuchenny z tv. Śniadanie skromne.Okolica ładna - sady, łąki i lasy.
Niby niedaleko. Ledwo niecałe 200 km od nas, ale rejon nam nieznany. Nigdy np w Kielcach nie byłem. :roll:
Wszędzie w Europie upały, tłok, wysokie ceny , więc jeździmy sobie po Polsce czekając na jesień i zimę. Wtedy ruszymy jak co roku gdzieś dalej. ;)
A póki co... Wstajemy wcześnie rano i przez Siewierz , Zawiercie jedziemy w stronę Kielc.
Plan mam ułożony tak sobie. Jak zawsze prowizorka. Tylko wejście do jaskini Raj klepnięte wcześniej, bo tam " z marszu" nie wejdziemy.
Pierwszy przystanek w Jędrzejowie. Jest tam meeega ciekawe muzeum zegarów. Jedne z 3 na świecie !
http://www.muzeum.jedrzejow.pl/
Oglądamy kilkanaście zegarów słonecznych + sporo innych czasomierzy i po ok godzince ruszamy dalej. Na S 7 [ obecnie w budowie, ale da się jechać] i po 20-30 minutach jesteśmy w Chęcinach. Oczywiście naszym celem jest Zamek Królewski.
http://zamekcheciny.pl/
Oglądamy, wdrapujemy się na jedną z trzech wież. Podziwiamy wspaniałą panoramę Gór Świętokrzyskich i dalej w drogę.
Jedziemy do Zagnańska na spotkanie z najstarszym dębem w Polsce[ 700-1000 lat] słynnym " Bartkiem".
http://www.polskie-gory.pl/dab-bartek.php
Pierwszy raz w życiu widzimy go na własne oczy. Robi wrażenie. Potężne drzewo o obwodzie pnia ponad 13 metrów. Biedny "staruszek" podparty wieloma podporami, ale trzyma się dzielnie. :) Ciągle zielony.
Ale czas goni. Lecimy [ jedziemy] dalej. Do stolicy regionu , Kielc. Parkujemy blisko rynku. Spacerujemy po centrum. Kawka. lody [pyszne, ]. Całkiem przyjemne miasto. Niestety mamy tylko ok godziny na zwiedzanie , bo trzeba jechać dalej. Do głównego punku naszego wyjazdu, jaskini " Raj".
http://jaskiniaraj.pl/pl/
Bilety trzeba kupić przez internet minimum 4 dni wcześniej , na konkretną godzinę. W przypadku spóźnienia przepadają. Koszt 25 zł od osoby. Grupy max 15 osobowe wchodzą co 15 minut. W kasie są dostępne tylko bilety , jak ktoś nie dotrze. Czyli bez rezerwacji raczej nie wejdziemy. Jaskinia bardzo ładna , chociaż niewielka. W cenie biletu jest jeszcze tzw "centrum Neandertalczyka" ,ok 250 metrów od jaskini , na parkingu.
I z tym ostatnim miejscem wiąże się zdarzenie wspomniane w tytule, czyli "o ludzkiej uczciwości". :D
Pakujemy się po wszystkich atrakcjach do samochodu, żeby udać się w drogę powrotną. Wszyscy zadowoleni, pełni wrażeń. Tylko nagle nasz 13 letni syn [ dzielny towarzysz podróży dalekich i bliskich] posmutniał. Ponad godzinę temu 250 metrów od parkingu zostawił na stole przy wejściu do jaskini swój ulubiony aparat fotograficzny. Canon za ok 1000 zł. Miał go ledwo parę tygodni. Był to prezent urodzinowy. Oczywiście ciśnienie mi się podniosło. No tak.. Już po aparacie. Pełno ludzi tam było. Ponad godzina już minęła. Jednak dla świętego spokoju i bez przekonania wracamy te 250 m do kasy. Pytamy o aparat foto.
"Tak jest. Pewna pani go tu przyniosła, bo znalazła , a nie wiedziała czyja to własność. " Odpowiada kasjerka. ;)
Czyli są jeszcze porządni ludzie na tym świecie. 8-)
Chłopak szczęśliwy.
A jeśli ta pani czyta jakimś cudem to forum , to chcę jej tą drogą serdecznie podziękować za uczciwość.